Niedzielna wycieczka do miejscowości Stróże. Mały pit stop w Bobowej, na rynku. Mają tam pyszne lody gałkowe :) Cała, lekko wznosząca się, trasa do Stróż z przednim wiatrem. Im bliżej Stróż, tym wiatr był coraz mocniejszy. Za to powrót był bardzo przyjemny, z wiatrem w plecy. Jedyne co trochę przeszkadzało, to duży ruch na drodze. Tak to już jest w niedzielę wieczorem, powroty z weekendu. Niestety zdjęć nie zrobiłem za dużo. Jakoś nie chciało mi się zatrzymywać, a na rynku w Bobowej o nich całkiem zapomniałem.
Dzisiaj wybrałem się na rower bez żadnych planów, dopiero na skrzyżowaniu w Rzepienniku Biskupim postanowiłem odwiedzić miejscowość Turza. Trochę bałem się długiego i stromego podjazdu wiodącego do centrum tej miejscowości. Na szczęście nie było tak źle. Sam siebie zadziwiłem, moja forma jest lepsza niż sądziłem.
Poniżej wrzucam trochę zdjęć. Z centrum Turzy są piękne widoki na cztery strony świata. Na pewno będę tam częściej wpadał. Można się poczuć prawie jak w górach. Zjazd z Turzy zaprowadził mnie do Ostruszy gdzie natrafiłem na ciekawą atrakcję turystyczną - nieczynne wyrobisko piaskowca. Zdjęcia nie oddają w pełni piękna tych "skałek".
Farba schła na ścianie, więc wyrwałem się na przejażdżkę. Miało być ok. 25 km, wyszło 53 :) Szkoda, że zapomniałem załadować aparat i szybko wyzionął ducha.
Z domu wyjechałem dosyć późno, bo o 17:30. Pogoda była super, jedynie przedni wiatr trochę przeszkadzał na 2/3 trasy. Dzisiaj wybrałem się w kierunku Bobowej, drogą wzdłuż rzeki Biała. Trasa jest lżejsza niż ta, na której ostatnio jeździłem. Przez kilkanaście kilometrów można poczuć się jak na nizinach. Rower sam płynie, można tak jechać do końca świata. Oczywiście jak ma się czas, którego dzisiaj dużo nie miałem. Jedynym minusem dzisiejszego dnia jest brak zieleni na około. Widać to dobrze na zdjęciach. Jak zrobi się zielono, jazda będzie jeszcze bardziej przyjemna.
Wyjeżdżając z domu nie byłem świadomy, że przywitam na trasie pierwszą wiosenną burze. Poczęstowała mnie mocnym deszczem, wiatrem i gradem. A wszystko to 14km od domu i ok. 2km od najbliższego schronienia(sklepu). Było ciekawie :D Po 20 min spędzonych w sklepie, wybrałem się w drogę powrotną do domu. Jechało się całkiem przyjemnie - powietrze po burzy było smakowite. Niestety rower i ubranie nieźle się ubrudziły.