Szczerze, to wyjeżdżając z domu nie miałem planów gdzie jechać i tak jakoś wyszło, że dojechałem do Starej Wsi na górę i w sumie nie miałem pomysłu co dalej, więc zawróciłem :D
Na zdjęciu są 4 Kozaki(grzyby). Jak Wam się nudzi to poszukajcie ;)
Rano dzień zapowiadał się genialnie. Piękno niebo, zero wiatru ...ale wiatr oczywiście pojawił się jak wyprowadziłem rower z domu :D Tragedii nie było, zresztą na górkach koło Gorlic zawsze wieje z przodu - norma. Jedyny minus to taki, że zapomniałem wcisnąć start na "gpsie" w telefonie, a tak się starałem na podjeździe do Turzy żeby zrobić PR.
W Siedliskach k. Bobowej, koło szkoły, załapałem się na policyjną "suszarkę". Przedni wiatr w końcu się na coś przydał i miałem tylko 37 km/h :-)
Na zdjęciu słabo widoczne Tatry. Na żywo widać je było dużo lepiej.
Dzisiaj solidnie wiało, głównie z boku, co na szosie jest mocniej odczuwalne niż na moim crossie. Poza tym pierwsze podjazdy(Turza), długi zjazd ze Staszkówki do Ciężkowic, okolice Tuchowa i Ryglic ...w skrócie kolejna udana jazda na szosie! Na trasie spotkałem wyjątkowo dużo rowerzystów, więcej niż w wakacje.
Pierwsza, wieczorna jazda na szosie. Same pozytywne wrażenia, już po pierwszych kilometrach wiedziałem ,że to był dobry zakup :) Oczywiście nie obyło się bez przygód ,najpierw zakorkowana, przez sprzęt rolniczy, trasa, a na koniec zaliczyłem pobocze, bo jednemu idiocie zachciało się wyprzedzać na trzeciego kolumnę samochodów.
Trasa na Bukowiec ta co zwykle, z mała różnica - zjazd do Falkowej, a nie przez Bruśnik jak zwykle. Zdjęć brak bo widoczność była słabiutka tamtego dnia.