Cięzkowice, później przejażdżka na Kokocz. To była pracowita sobota dla rolników, praktycznie wszędzie ludzie coś robili(najcześciej kopali ziemniaki) na polach.
Taka sierpniowa norma ...czyli sama okolica. W Jodłówce zauważyłem na horyzoncie deszczowe chmury, ale były daleko, także pojechałem jeszcze do Turzy, Staszkówki i Ciężkowic. Deszcz zaczął lekko kropić jak byłem 2km od domu, a rozpadało się mocniej 10 min po moim przyjeździe
Lato miało być dużo ciekawsze, ale średnia pogoda i totalny brak czasu wszystko zepsuły...
Trasa trochę podobna do tej sobotniej. Podjazd do Turzy poszedł mi dosyć łatwo i zdziwiłem się w domu, że wyjechałem wolniej niż w sobotę(4sec). Zaliczyłem jeszcze podjazd do Bruśnika i wróciłem do domu.
Na początek jazda po Ciężkowicach i okolicy, a później przez Tuchów, Ryglice, Zalasową na gorę Kokocz. Trasa bardzo przyjemna, ostatnie kilometry przed Kokoczem praktycznie non stop drogą przez las. W skrócie - idealna sobotnia wycieczka :) Na zjeździe do Tuchowa licznik pokazał 67,5 km/h - nowy rekord prędkości.
Wyjechałem z domu ok. 13, także słońce mnie nieźle przypiekło. Nie miałem pomysłu na dłuższą trasę, więc plątałem się po okolicy, odwiedziłem m.in. Jodłówkę T., Golankę, Rzepienniki, Ciężkowice, Bruśnik.