Sobota od rana była rowerowa, najpierw trochę załatwień w Gromniku i Ciężkowicach, a później praktycznie od razu(wziąłem tylko aparat z domu) ruszyłem w trasę nad jezioro. Miałem w planach jechać przez Korzenną, ale ostatecznie pojechałem przez Zakliczyn i Paleśnicę. Droga wjedzie głownie doliną otoczona lasami, także bardzo przyjemnie mi się jechało. Niestety przed i w Bartkowej asfalt jest solidnie podniszczony. Na dosyć stromym zjeździe nie było zbyt ciekawie, dziurawy, mocno pofałdowany asfalt nie sprzyja szybkiemu zjeżdżaniu. Droga nad jezioro szybko mi przeleciała, dotarłem do Gródka i tam zrobiłem sobie ok. 10 min przerwy. Woda w jeziorze nie była zbyt czysta, na dodatek widoczność w sobotę była dosyć słaba, więc nie było tak pięknie jak miało być ;) Chwilę się zastanawiałem którędy wracać do domu, w końcu padło na drogę przez Słowikową i Siedlce. Pierwszy raz tamtędy jechałem, do Siedlec jedzie się dosyć długim podjazdem. Z Siedlec przez Łyczanę zjechałem do Korzennej w znane mi już tereny i drogą przez Bobową wróciłem do domu.