Ta sama trasa co tydzień temu. Podjazd do Turzy zaliczony w dużo lepszym stylu niż ostatnio. W nagrodę piękne widoki na szczycie, Tatry wyglądały prawie jak Mordor :)
Kolejna "pięćdziesiątka" w tym roku. Na początek Rzepienniki i podjazd do Turzy. Ostatnio podjeżdżałem pod Turzę chyba we wrześniu. Jeden postój, w połowie podjazdu, akurat żeby zrobić zdjęcia. Na górze wypiłem puszkę Pepsi i zacząłem zjazd do Ciężkowic. Po zjeździe licznik pokazał średnią 21,1 km/h. Słabiutko, także z Ciężkowic zamiast do domu pojechałem w kierunku Bobowej żeby trochę średnią poprawić. I tak z planowanych 30 km, wyszło 50 :)
W planach miałem tylko przejażdżkę do Skamieniałego Miasta w Ciężkowicach, ale z każdym kilometrem pogoda robiła się coraz lepsza, było ciepło jak na wiosnę, więc pojechałem dalej. Najpierw miała być tylko Bobowa, a skończyło się na Stróżach. Całe trasa do Stróż z przednim, dosyć mocnym wiatrem. Za to powrót był czystym relaksem :)
Przejażdżka po okolicy, głównie po Rzepiennikach. Niby słonecznie, a na całej trasie mokry asfalt, miejscami lekko przymarznięty. Starałem się jechać w miarę ostrożnie - szczególnie na zjazdach.
Pogoda nadal dopisuje, raczej długa zima z 2013 roku się nie powtórzy.