Jak zwykle, godzina na rowerze na dobre zakończenie dnia. W końcu muszę w tym roku wyrwać się na dłuższą wycieczkę. Przejażdżka po znanej trasie - nareszcie zielono.
Niestety zapomniałem wziąć aparat :( Wycieczka całkiem fajna - gdyby nie późna godzina, pewnie dojechałbym spokojnie do Bobowej i trochę pozwiedzał rynek i okolice ;)
Z domu wyjechałem dosyć późno, bo o 17:30. Pogoda była super, jedynie przedni wiatr trochę przeszkadzał na 2/3 trasy. Dzisiaj wybrałem się w kierunku Bobowej, drogą wzdłuż rzeki Biała. Trasa jest lżejsza niż ta, na której ostatnio jeździłem. Przez kilkanaście kilometrów można poczuć się jak na nizinach. Rower sam płynie, można tak jechać do końca świata. Oczywiście jak ma się czas, którego dzisiaj dużo nie miałem. Jedynym minusem dzisiejszego dnia jest brak zieleni na około. Widać to dobrze na zdjęciach. Jak zrobi się zielono, jazda będzie jeszcze bardziej przyjemna.
Wyjeżdżając z domu nie byłem świadomy, że przywitam na trasie pierwszą wiosenną burze. Poczęstowała mnie mocnym deszczem, wiatrem i gradem. A wszystko to 14km od domu i ok. 2km od najbliższego schronienia(sklepu). Było ciekawie :D Po 20 min spędzonych w sklepie, wybrałem się w drogę powrotną do domu. Jechało się całkiem przyjemnie - powietrze po burzy było smakowite. Niestety rower i ubranie nieźle się ubrudziły.